Marcin Markiewicz - genealogia jest jego pasją |
Ma 27 lat. Pierwszy kontakt z "genealogią" miał ponad 15 lat temu, kiedy do jego dziadków (Markiewiczów) przyjechała w odwiedziny dalsza rodzina z Anglii. Pozjeżdżało się wtedy liczne kuzynostwo, były pamiątkowe zdjęcia, rodzinne rozmowy i pierwsze szkice, ukazujące koligacje rodzinne. Los tak chciał, że owe pierwsze szkice rysował właśnie on. Ale wtedy był jeszcze za młody... Owe kartki znalazł gdzieś między książkami w 1999 roku, czyli dokładnie 10 lat temu. Wtedy to poprosił swoich drugich dziadków Sabinę (z Zakrzewskich) i Jana Dasiewiczów, aby pomogli mu stworzyć podobne drzewko dla swojej części rodziny. Drzewko nie było jeszcze duże, bo skupiało się głównie na rodzeństwie dziadków i ich potomkach, ale były wypisane także wszystkie imiona rodzeństwa pradziadków, w tym Heleny i Jana Zakrzewskich. Na tamte czasy, gdy Marcin miał 17 lat, w zupełności mu to wystarczało... |
Jego dziadkowie zawsze byli bardzo rodzinni. Rodzeństwo dziadka Jana Dasiewicza, odkąd sięgnąć pamięcią, każdego roku organizuje większe spotkania wigilijne. Przy świątecznym stole zasiada rodzinne grono, liczące niekiedy 35 osób. Dzięki temu, że tradycja trwa do dziś, Marcin jako młody chłopak poznał całą rodzinę dziadka, łącznie ze wszystkimi potomkami. Jego babcia z kolei, mimo, że jej bracia porozjeżdżali się trochę po Polsce (Warszawa, Łódź) też pilnowała, aby żadne kontakty się nie pourywały. Ważnym zwyczajem rodzinnym jest także wspólne odwiedzanie grobów. Mimo, iż obecnie większość ludzi jeździ indywidualnie na groby i odwiedza jedynie najbliższych, cała rodzina Marcina (zarówno u dziadków ze strony jego mamy jak i taty) do dziś spotyka się w licznym gronie i objeżdża wszystkie cmentarze (Radom Firlej i Limanowskiego, Goryń, Lisów), odwiedzając groby bliskich i dalszych kuzynów oraz dawno zmarłych pradziadków i prapradziadków. |
Jednak prawdziwe poszukiwania Marcin Markiewicz zaczął jakieś 5 lat temu. Doszedł do wniosku, że właśnie zaczyna odchodzić ostatnie pokolenie (jego dziadek zmarł w 2002), od którego można było się jeszcze naprawdę dużo dowiedzieć. Zaczął więc powoli zbierać wszystkie informacje. Jak większość drzewkowiczów przejrzał na początek wszystkie szuflady w regałach w poszukiwaniu starych zdjęć. Potem zaczęły się wycieczki z aparatem po okolicznych cmentarzach (Lisów, Goryń, Głowaczów, Jastrzębia, Jedlińsk, Wsola, Radom, Jastrząb, Orońsko, Przytyk, Cerekiew, Wolanów itd.). Po każdej takiej wyprawie siadał z babciami i pytał o poszczególne koligacje. W taki sposób uzupełnił wiedzę o rodzeństwie swoich pradziadków. Ważnym etapem były również liczne wizyty w Urzędach Stanu Cywilnego, gdzie mógł odnaleźć informacje o swoich dalszych przodkach, jak również potwierdzić niektóre dane, jak np. orientacyjne daty urodzin czy ślubu. |
Dzisiaj drzewko genealogiczne zawiera juz ponad 1000 osób i jest podzielone na 4 główne części w postaci mniejszych drzew rodzinnych wszystkich jego dziadków. Najstarsze uzyskane informacje sięgają aż ośmiu pokoleń wstecz i pochodzą z przełomu XVIII i XIX wieku. Wszystko udekorowane jest duża ilością zdjęć, co powoduje iż zbiory są bardzo chętnie oglądane przez licznych członków rodzinny. Drzewko Marcina Markiewicza z pewnością stanie się prawdziwym skarbem rodzinnym na bardzo długie lata! |
Babcia Marcina Markiewicza – Sabina Dasiewicz z Zakrzewskich urodziła się w Bartodziejach, jako córka Jana Zakrzewskiego (1902-1983). Ród Zakrzewskich związany jest z naszą miejscowością od ponad 150 lat. Pradziadek pani Sabiny Walenty Zakrzewski w 1864 r. posiadał ponad |
zobacz galerię rodziny Zakrzewskich >>> |