Zbiór kukurydzy na kiszonkę - Bartodzieje, 8 września 2007 r. 

W tym roku z powodu suszy kukurydzę ścinamy o kilkanaście dni wczesniej niż przy normalnych warunkach pogodowych. Brak dostatecznej ilosci wody w okresie wegetacji roślin oznacza zmniejszenie plonu, który jest porównywalny do roku ubiegłego również nietypowego ze wzg. na nierównomierną ilość opadów.

Ok. godz. 9.00 startujemy na kukurydzianym polu. Kukurydzę zbieramy przy użyciu ponad 30 letniego jednorzędowego ścinacza Kemper, sprowadzonego z zachodu za ok. 500 euro. Ścinacz napędza 75-konny ciągnik Massey Ferguson MF 675 - rok produkcji 1984. Do ścinacza doczepiona jest przyczepa produkcji polskiej, kupiona ponad 20 lat temu "z kasacji".

Transport kukurydzy z pola na miejsce składowania, czyli na pryzmę za zabudowaniami gospodarstwa. To zadanie spoczywa na kierowcy starego dobrego polskiego ciągnika C-360 P - rok produkcji 1980.

 Transport dojechał na miejsce. Obsługa czeka zwarta i gotowa.

 Wiekowy sprzęt kipruje bez zarzutu. Na tej pryzmie będzie jeszcze 10 takich wyładunków.

Etap formowania pryzmy. W przypadku tradycyjnej technologii kiszenia kukurydzy nic nie jest w stanie zastępić pracy fachowców. W tej fazie widły pełnią bardzo ważną funkcję.

Po każdorazowym ręcznym formowaniu pryzmy nadchodzi etap jej ugniatania.

Ugniatanie wykonujemy ciągnikiem C-330 i doczepionym do niego wałem. Ten najmłodszy z używanych przez nas ciągników (rok prod 1989) to wyjątkowo udana polska myśl techniczna. Natomiast betonowy wał pochodzi z lat 60-tych.

Dokładnie uformowana i ugnieciona pryzma została szczelnie okryta folią. Dzięki temu kukurydza odcięta od doływu powietrza za kilka tygodni ulegnie procesowi zakiszenia. Na zdjęciu widać pełną mechanizację tego etepu, którego podstawowym narzędziem jest łopata. Do przygmiatania pryzm z kukurydzą powszechnie używa się również starych opon. My jesteśmy tradycjonalistami i pozostajemy przy okrywaniu ziemią. 

Jest godz. 20.00 - tegoroczny trzeci dzień zbioru kukurydzy zakończony. Jest sobota więc zaczynamy weekend.