Wywiad z Panią Anną Skrzynecką, polonistką z Zespołu Szkół Publicznych im W. Gombrowicza we Wsoli |
... |
W temacie emaila, który otrzymałem od Pani jakiś czas temu, było napisane „Łączy nas Gombrowicz”. Przyznam, że mnie Pani zaintrygowała i postanowiłem nawiązać kontakt. Skąd to zainteresowanie Gombrowiczem? |
A.S.: Z obowiązku (śmiech). Szkoła, w której pracuję, nosi imię Wielkiego Prześmiewcy. Ale tak na poważnie - moje zainteresowanie Gombrowiczem sięga roku 1989, kiedy to zdawałam maturę. Mój chrzestny, człowiek bardzo światły, wtedy jeszcze pracownik naukowy Politechniki Warszawskiej, chciał mnie przeegzaminować i wytknąć braki, zapytał o dzieła Gombrowicza. Nie miałam wówczas pojęcia, o kim mówi. W liceum nikt nie wspominał o tym pisarzu, w bibliotekach nie było jego utworów. Ciekawość mnie zżerała, „kto on zacz”, ale dopiero na studiach przyszło mi obcować z Gombrowiczem sam na sam. Nie wpadałam w zachwyt, nie rozumiałam go. I wtedy odezwała się we mnie moja przekorna natura. Skoro nie rozumiem, muszę się z nim zmierzyć, oswoić. I tak oswajam Gombrowicza blisko 20 lat. |
Z jakim skutkiem? |
A.S.: Różnym. Czasami wydaje mi się, że już „uchwyciłam”( sytuacja niczym w Ferdydurke), za chwilę jednak Wituś wymyka się, nie da się wtłoczyć w formę. Niestety. Byłoby łatwiej, gdyby się dał wtłoczyć. |
Jednak szkoła we Wsoli poniekąd upupiła Gombrowicza, obierając go za patrona. |
A. S.: Tak, upupiliśmy go niemożliwie. Czy Pan wie, że szkół imienia Gombrowicza jest tylko trzy? We Wsoli, w Dołach Biskupich i społeczne liceum w Warszawie. |
Nie dziwi mnie to, Gombrowicz jest wyjątkowo antyszkolny. |
A.S.: Rzeczywiście, dosłownie i w przenośni. Ale to nieustanne usuwanie go i przywracanie na listę lektur świadczy tylko o tym, ze wciąż budzi silne emocje, wciąż prowokuje, wciąż jest kontrowersyjny. Myślę, że gdyby żył, cieszyłby się z tego. Nie zapomniano o nim, nie zakurzył się , nie zdezaktualizował, mówi się o nim i to w jakim stylu (śmiech). |
A jak się mówi o nim we Wsoli? |
A.S.: Mówi się nieustannie. Od 2003 roku, od kiedy jest patronem szkoły, zrealizowaliśmy wiele zadań mających na celu przybliżenie jego biografii, mniej twórczości, niestety. Jest za trudna. Wychodzimy z założenia, że oswoimy Gombrowicza od tej drugiej strony, łatwiejszej. Rozbudzimy ciekawość, a czy później przerodzi się ona w fascynację czy nie, to już będzie zależało od indywidualnego podejścia każdego młodego człowieka |
Proszę uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić, nad czym Pani teraz pracuje. |
A.S.: Do końca listopada musimy zrealizować projekt „Wsola i Gmina Jedlińsk z Gombrowiczem w tle”. Z programu Działaj Lokalnie otrzymaliśmy 3 tys. zł. Mamy zamiar wydać folder, pocztówki i nakręcić półgodzinny film. Zdjęcia do filmu zakończyliśmy w wakacje. Teraz pracujemy nad montażem. W filmie swoje należne miejsce będą miały także Bartodzieje, choć nie są położone na terenie Gminy Jedlińsk, no ale jak tu mówić o Gombrowiczu, nie wspominając o Bartodziejach? |
Czy w ubiegłych latach realizowała Pani równie ambitne projekty? |
A.S. : Wszystkie są dla mnie wyzwaniem. Największe wyzwanie mamy już jednak za sobą. Było nim samo nadanie imienia szkole. Uroczystość ogromna, zwłaszcza że połączono ją z poświęceniem sztandaru, oddaniem do użytku nowego kompleksu szkolnego i wojewódzką inauguracją roku szkolnego 2003/2004. Potem było już tylko łatwiej. Rok w rok obchodzimy hucznie Dzień Patrona (w ostatni dzień przed feriami zimowymi), mamy kilka albumów o Gombrowiczu, inscenizacji, słuchowisko radiowe, trzy krótkie filmy, z których jeden zajął III miejsce w ogólnopolskim konkursie filmowym ogłoszonym przez Centrum Edukacji Obywatelskiej w Warszawie. Uszyliśmy kilka mundurków szkolnych przypominających te z lat dwudziestych, kiedy to sam Gombrowicz zasiadał w szkolnej ławie, przeprowadziliśmy wywiad z panią Siedlecką i Domańską. W zeszłym roku wybraliśmy się na wycieczkę śladami pisarza po ziemi radomskiej i świętokrzyskiej. Dwukrotnie prezentowaliśmy swoje dokonania w Warszawie. Od trzech lat uczestniczymy w projekcie Literacki atlas Polski. Nawiązaliśmy współpracę z p. Marcinem Kępą z Resursy Obywatelskiej w Radomiu. Niedawno braliśmy udział w wieczorku poświęconym Gombrowiczowi. Posiadamy wiele prezentacji multimedialnych o pisarzu, a nawet przebój muzyczny pt. „Chwalić dzisiaj Gombrowicza nie będzie nam trudno”, wszystkich zainteresowanych odsyłam do strony www.oswoicgombrowicza.neostrada.pl. Jest ona podsumowaniem naszej wieloletniej pracy. |
Krótko mówiąc, Gombrowicz całkowicie zaprzątnął Pani uwagę? |
A.S.: Nieeee, robię też wiele innych rzeczy. Interesuje mnie szkolny teatr, toteż przez kilka lat prowadziłam Amatorski Teatr „Na poważnie”. Młodzież przez dwa lata zdobywała pieniądze w Akademii Umiejętności, robiliśmy bardzo fajny projekt z mieszkańcami Domu Pomocy Społecznej w Jedlance pn. „Teatr bez barier”, uszyliśmy też stroje ludowe dla zespołu „Wsolaki”. Zapraszamy współczesnych pisarzy na spotkania autorskie. Bierzemy udział w konkursach historycznych. Robimy wiele różnych rzeczy. Oczywiście nie realizuję tych wszystkich zadań sama. Najczęściej współpracuję z innymi nauczycielami ze szkoły, zwłaszcza z p. Teresą Rybską i Marią Krok. Życzliwe do tych wszystkich działań odnosi się też „góra”, tzn. dyrekcja szkoły, Stowarzyszenie Centrum Młodzieży „Arka” i powstające Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli. Korzystając z okazji, chciałam podziękować wszystkim tym osobom i instytucjom za wieloletnią współpracę. |
Pozostaje mi w takim razie życzyć Pani kolejnych pomysłów na kolejne projekty |
A.S.: Dziękuję. A ja z kolei zapraszam w grudniu 2008 r. do obejrzenia naszego najnowszego filmu z Gombrowiczem i Bartodziejami w tle. |
Czekamy zatem z niecierpliwością na jego premierę. Rozmawiał Wojciech Ćwierz |